Archive for the ‘Nauka’ Category

Jak badać politykę łącząc dane deklaratywne i scan internetu

14 listopada, 2012

Czy rzeczywiście można mówić o politycznej sile internetu? Czy internauci faktycznie stanowią osobny segment wyborców mogących zmienić scenę polityczną w Polsce? Gdzie w polskim internecie można znaleźć miejsca, które najbardziej wpływają na światopogląd polityczny polskich internautów? Zespół Badań Społecznych OBOP w TNS Polska i Interactive Research Center sprawdziły, w jaki sposób korzystanie z internetu jest związane z postawami względem polityki.

(more…)

Reforma Szkolnictwa Wyższego

22 września, 2009

Dziennik napisał wczoraj, że rektorzy z ponad 300 polskich uczelni zorganizowali się w celu stworzenia własnej propozycji strategii szkolnictwa wyższego. Batalia wciąż trwa!
(more…)

Darwin w Essex

28 września, 2008

Udało mi się w tym roku wziąć udział w szkole letniej Essex Summer School in Social Science Data Analysis and Collection, gdzie odbyłem m.in. kurs Advanced Social Network Analysis. Pojechałem za własne pieniądze (ISNS nie uznał za stosowne wspomóc mnie w tym przedsięwzięciu), ale zdecydowanie opłacało się. Nie dość, że poznałem mnóstwo doktorantów, którzy zajmują się sieciami społecznymi, nauczyłem się testowania hipotez statystycznych ma sieciach, to jeszcze miałem okazję porównać poziom nauki tu i tam.

Essex oferuje mnóstwo kursów dot. nauk społecznych, przede wszystkim – opartych na analizach ilościowych (dużo regresji logistycznej, z której słynie ten uniwersytet), w tym i sieci społecznych. Nasz kurs prowadzili prof. John Skvortez (współpracował m.in. z Jackiem Szmatką, a jego współpracowniczka Maria Osa zajmowała się sieciami polskich organizacji opozycyjnych) i Philip Agnessens, zajmujący się socjologią organizacji i hipotezami statystycznymi. Uczestnikami kursu byli doktoranci z całej Europy, zajmujący się elitami politycznymi, organizacjami, dyfuzją nauki, epidemii, ale i sieciami społecznymi szympansów (moimi ulubionymi zestawami danych były liżące się krowy i wyjątkowo egoistyczne wróble:).

Poziom był zróżnicowany i, co ciekawe, po raz kolejny potwierdziło się, że SNA jest w mniejszości. Większość zgadzała się, że ma status freaków na swoich uniwersytetach, chociaż nie są oni aż tak marginalizowani, jak ma to miejsce w Polsce (cytat z prof. Woronieckiej: „A gdzie tu jest socjologia?”). Z drugiej strony, było parę osób, którym szefowie „kazali” wyjechać, więc bardzo im się to wszystko nie podobało (czyli SNA trochę się instytucjonalizuje).

Dobre jest to, że nie jesteśmy w epoce kamienia łupanego, wiedziałem bowiem o paru rzeczach, o których oni nie wiedzieli, a Luhmanna to musiałem niektórym osobom tłumaczyć:). Komputery w Essex również nie były za szybkie (niech żyje Putty:), chociaż generalnie rzecz biorąc, to odwiedzałem inny świat. Tam wszystko jest dla studenta, który ma jeden obowiązek: badać, badać, badać… Infrastruktura i administracja są wprost wymarzone dla badaczy, którzy o nic nie muszą walczyć (i mają prostsze wymogi dot. doktoratów:), więc u nas, siłą rzeczy, przetrwać mogą jedynie wytrwali. Tyle tylko, że u nich najlepiej dostosowane osobniki to takie, które umieją dobrze badać we wspieranych gałęziach wiedzy, podczas gdy u nas są to osobniki reprodukujące istniejące struktury społeczne. W tym sensie gry ewolucji naukowej są ustalane przez inne czynniki: tam zewnętrzne, związane z biznesem i społeczeństwem, a u nas nie wychodzące poza naukowy habitat. I jak tu wchodzić do tej samej gry?

Typologia badaczy społecznych

24 września, 2008

Ostatnio udaje mi się przebywać w szerszym gronie badaczy społecznych. Z racji na świeżą debatę na temat stanu polskiej nauki (skomentowaną w innym miejscu) zacząłem się zastanawiać nad tym, co napędza badania młodych polskich socjologów (i nie tylko). Poniżej typologia motywacyjna:

– zróbmy coś ciekawego

to młodzi ludzie, dla których najważniejsza jest kategoria „coś” (o czym pisała moja promotorka w swojej habilitacji). Ważne jest tutaj, żeby zrobić cokolwiek, a potem zastanowić się, co może z tego wyjść. To coś jest zawsze zakotwiczone w ogólnym temacie zainteresowań, lecz niestety niewiele z tego później wynika. W ramach sieci społecznych znam idealny przykład: większość młodych badaczy najpierw zastanawia się, skąd wziąć dane, a potem chce je „eksplorować”. Co dalej? Nie wiadomo.

– złapmy grant

to już trochę starsi (doświadczeniem) badacze, którym nie chce się robić nic za darmo (sam powoli zaczynam się do nich zaliczać). Jeśli ktoś oferuje kasę, to wchodzę w temat, jeżeli tylko jest on w okolicach moich zainteresowań. Problemem jest tutaj źródło kasy: UE, która słabo finansuje badania społeczne nie towarzyszące działaniom (vide: interwencji antropologicznej). Dalej są konkursy, takie jak AGORY, ale żadko można tutaj liczyć na własną kasę. To etap newralgiczny, ponieważ naprawdę duża kasa dawana jest badaczom z dużą liczbą publikacji, więc sporo osób wykłada się w tym miejscu.

– stańmy się jak nasi mistrzowie

jeżeli juz tylko udało się wejść do grona naukowców (cokolwiek by to nie znaczyło), musimy to podkreślić. Z moich doświadczeń opiera się to przede wszystkim na władzy dyskursywnej. Naukowcem stajemy się, ponieważ opanowaliśmy pewien język. Dzięki temu wiemy również, kto naukowcem nie jest – ten, kto nie opanował tego języka

– spadajmy stąd

w pewnym momencie (jeśli ominęliśmy poprzedni etap), dochodzimy do wniosku, że słabo coś w Polsce z badaniami. Co bardziej sprytni wpadają na pomysł, by trzymać się w naszym grajdołku języka mistrzów, lecz publikują za granicą, bo tu i tak przejdzie to nie zauważone. Tylko jak utrzymać lans tutaj?

Oczywiście, i tak do ostatniego etapu przechodzą tylko nieliczni, reszta ląduje w badaniu sprzedaży mydła:D (czekam tam na was)